MODEL
Jeep - Grand Cherokee (1999-2004)
Światła dzienne
Szanowni posiadacze WJ-tów. Jeśli wkurza was konieczność pamiętania o wlączaniu świateł, to informuję, że na bazie pomysłu kolegi XJeep'a i wiedzy z niezastąpionej jej skarbnicy- wjjeeps.com, znalazłem na to lekarstwo.
Pierwotnie chciałem kupić przekaźnik świateł dziennych, ale znalazłem na to metodę darmową, która w dodatku ma pewne zalety opisane dalej. Niestety jak totalny debil najpierw postanowiłem spróbować jak to działa i nie robiłem zdjęć, a teraz nie chce mi się znowu tego wybebeszać. Toteż domyślić się musicie z opisu, fotek nie będzie
Przybliony koszt: 0zł
Potrzebne narzędzia: Śrubokręt i nożyczki
Potrzebne materiały elsploatacyjne: kawałek kartonika i taśma izolacyjna.
Wiele WJ-tów było wyposażone w tzw. automatic headlights, czyli detektor ciemności, który po np. wjechaniu w tunel miał automatycznie włączać światła. To, czy taką funkcję posiadacie warunkuje czwarta pozycja na dźwigience zmiany świateł z napisem "auto":
Czujnik tego ustrojstwa znajduje się na desce rozdzielczej, tam gdzie miga dioda alarmu. Przy braku światła wysyła sygnał do BCM (Body Control Module), a ten z kolei zapala światła. Patrząc przez szybę z zewnątrz widzimy na obudowie tej diody małą, okrągłą diodę światłoczułą. To właśnie czujnik.
Niestety pierwotny pomysł zaklejenia czujnika od góry spalił na panewce- światło docierało do niego przy mocnym słońcu przez czerwone szkiełko diod alarmu. Z kolei nie chciałem zaślepiać całości, bo lepiej przed złodziejami jak coś tam sobie mruga.
Wobec tego padł pomysł drugi- otworzyć tą obudowę diody i wywalić czujnik. Aby to zrobić konieczne jest podważenie tego panelu plastikowego śrubokrętem na całej długości. Mocowany jest w 6 punktach na zatrzaskach, więc trzeba nieco siły przyłożyć. Robić z głową, od boku do środka, a nic nie pęknie, nie ma obaw
Po zdjęciu panelu oczom naszym ukazuje się prostkątne pudełeczko stanowiące obudowę czujnika. Jest ono zamknięte na cztery klipsy, które podważamy śrubokrętem lub nożem i bez problemu zdejmujemy. Widzimy dwie diody. Ta od strony szyby to czujnik. Gdy okazało się, że jest wlutowany w płytkę, uznałem że wycinanie go to barbarzyństwo. Nie lubię nic psuć trwale, więc postanowiłem po prostu go zaślepić. Wymagało to nieco więcej inwencji, więc gdyby ktoś nie chciał się bawić, a nie przeszkadza mu psucie czegoś, czego nie używa- śmiało, można diodę wywalić- czujnik nie jest monitorowany przez BCM, więc nie będzie wypluwał żadnych błędów.
Ja jednak postanowiłem wyciąć z kartonika przegrodę, którą wstawiłem między diody. Miała ona kształt prostokąta z zaokrągleniem u góry (żeby wpasowała w miarę szczelnie w owalny kształt obudowy) i była rozcięta wzdłuż, żeby objąć plastik spajający obie diody (tu przydała by się fotka, ale nic to- jak otworzycie, od razu załapiecie o co biega). Następnie umieściłem mały pasek taśmy izolacyjnej na czujniku (za cholerę nie chciała się przykleić). Po delikatnym acz stanowczym nałożeniu osłonki (rewelacyjnie to brzmi ) taśma izolacyjna ładnie obejmuje całą diodę, wygląda jak fabryczna zaślepka (a że jestem estetą... ).
Efekt- dioda alarmu mruga, a światła zapalają się same. Co więcej, odpalają się dopiero jak silnik zapali, więc nie ma obawy o rozładowanie akumulatora po przekręceniu klucza celem np. słuchania radia. Jako że są to zwykłe światła mijania, żaden Policjant nie dowali się do braku homologacji na światła dzienne itd. Ponadto, jeśli przekręcimy dźwignię na "off" możemy światła wciąż trwale wyłączyć, co może się przydać np. przy wyjazdach do krajów, gdzie światła nie są wymagane. Co więcej w odróżnieniu do świateł dziennych w wykonaniu przekaźnika DRL, zaciągnięcie hamulca nie gasi świateł, czyli nikt się nie dowali jak np. zaciągniecie ręczny w korku, przy czym światła zgasną. To jest spora przewaga nad zakupem i aktywacją przekaźnika DRL. Ale największą jest to, że modyfikacja jest za FREE
opracował: mendelmax