MODEL
Jeep - Grand Cherokee (1999-2004)
Wymiana świec w WJ z silnikiem 4.0
Jako że czas na moje świece był najwyższy, postanowiłem wymienić je na irydowe. Teoretycznie świece Irydowo-platynowe Autolite XP mają dawać lepsze osiągi i spalanie, ale ja liczę po prostu na ich dłuższą żywotność. Niektórzy twierdzą, że taka świeca ma żywotność rzędu 100.000 mil.
Jednakowoż, procedura wymiany świec jest taka sama dla każdej świecy. Zaczynamy więc:
1) Kupujemy 6 świec pasujących do naszego wynalazku:
2) Sprawą kluczową jest przerwa między elektrodami. Nawet w topowym produkcie Autolite poszczególne świece wyjęte z pudełka miały różne przerwy. Standardowo dla jeepa przerwa ma wynosić 0.035” czyli 0.89mm. W kwestii ustawiania przerwy uprzedzam z góry, że „na oko” to jeden umarł, natomiast my żeby sprawę załatwić porządnie potrzebujemy szczelinomierza. Przy świecach Irydowych bardzo istotne jest, aby nie przykładać siły do elektrody irydowej, dlatego przerwę musimy ustawiać bardzo delikatnie i ostrożnie, co może nieźle wkurzyć i zająć trochę czasu, niemniej na pewno warto. Tutaj świeca już po ustawieniu przerwy, ze zbliżeniem na elektrodę
3) gdy mamy już przygotowane świece, możemy przejść do naszego pacjenta. W tym momencie należy podkreślić, że do tej roboty silnik musi być całkowicie wystudzony, więc jeśli dopiero co zakończyliście jazdę, musicie odczekać dobrych parę godzin. W przeciwnym razie grozi wam uszkodzenie gwintów lub urwanie świecy. Oba przypadki są co prawda bardzo rzadkie, ale wierzcie mi - nie chcecie być tym jednym przypadkiem na milion!!!
Niektórzy twierdzą, że do wymiany świec należy odpiąć ujemny biegun akumulatora. Ja jednak nie widzę specjalnie sensu takiego działania (w końcu przerywamy wtedy tylko obwód cewka-świeca, który jest w zasadzie odizolowany od elektryki pojazdu), a rozkodujemy sobie wtedy radio i wszystkie ustawienia. Także ja olałem i nic się nie stało, niemniej tak postępując robicie to na własną odpowiedzialność ;)
Pierwszą czynnością do wykonania jest odpięcie węży układu chłodzenia z ich uchwytów na głowicy, gdyż mocno przeszkadzają w dostępie do listwy. Proponuję przy tym nie szukać im żadnego specjalnego ułożenia gdyż i tak trzeba im dobre kilka-kilkanaście razy zmienić położenie w czasie pracy. Ukazuje nam się taki oto widok:
4) W końcu listwy zapłonowej znajduje się mocowanie wiązki elektrycznej, które niestety trzeba zdjąć. U mnie serwis po wymianie świec zamocował wiązkę na opaskach zaciskowych. Przyznam że jest to pomysł całkiem niegłupi i sam zrobiłem to samo. Wiązka wygląda tak:
Z kolei sam plastikowy element mocujący po zdjęciu i umyciu myjką wygląda tak:
5) Gdy już uda nam się usunąć z drogi wiązkę, należy odkręcić cztery śruby mocujące listwę zapłonową. Po wyjęciu proponuję śruby od razu wyczyścić, gdyż potem w ferworze walki chcemy wszystko poskładać jak najszybciej i często o takich drobiazgach jak czyszczenie gwintów zapominamy
6) Oficjalna instrukcja mówi, iż listwę należy odpiąć i usunąć z auta, jednak u mnie bez problemu dało się ją odciągnąć na tyle, by wygodnie wymienić świece, a przy tym nie staczać heroicznego boju o odpięcie podwójnie zabezpieczonego złącza przy absolutnym braku widoczności i możliwości ruchu. Odciągnięta nieco do boku i skierowana w dół listwa daje nam taki oto dostęp do świec:
7) Kolejny BARDZO ważny krok to wyczyszczenie wnęk świec, aby nie wpadł nam do cylindra żaden brud. Należy to robić za pomocą kompresora, ja jednak nie miałem dostępu do takiego wynalazku, więc posłużyłem się zamiast tego Karcherem. Tu tylko kilka ważnych uwag, jeśli ktoś chciałby pójść moją drogą- po pierwsze, nie walimy wielkim ciśnieniem, tylko spłukujemy delikatnie, szerokim strumieniem. Po drugie, listwę zapłonową kierujemy maksymalnie do dołu żeby do fajek nie nalała się woda. Po trzecie, najważniejsze- za robotę zabieramy się dopiero gdy wszystko jest absolutnie suche. Ja wszystko wytarłem po umyciu, a potem zabrałem się przez kilka godzin za robienie zupełnie innych rzeczy. Do sprawy wróciłem dopiero gdy wszystko było całkowicie suche.
8) W tym punkcie chciałem poruszyć kwestię smarowania gwintów. Są dwie szkoły na ten temat, obie dobrze uargumentowane i całkiem logiczne. Pierwsza mówi, że gwintów smarować nie należy, gdyż zmniejsza to przewodność elektryczną i osłabia iskrę. Ponadto może prowadzić to do dostania się smaru do komory spalania i utworzenia gorących złogów sprzyjających detonacji. Jak by tego było mało, użycie smaru zaburza tarcie, więc moment dokręcania świec podany przez fabrykę staje się nieaktualny i możemy ukręcić gwint (mało prawdopodobne w żeliwnej głowicy).
Druga szkoła z kolei twierdzi, że świece należy bezwzględnie smarować. Ma to zapobiegać rdzewieniu gwintu, a tym samym rozszczelnianiu komory spalania, ułatwiać wymianę świec w przyszłości i zapobiegać ukręceniu świecy przy wykręcaniu.
Wolna wola każdego z was co zrobicie, ja jednak uznałem, że skoro zamierzam zostawić te świece wkręcone przez 100.000 km, czyli w moim przypadku jakieś 10 lat, to prawdopodobieństwo ich przyrdzewienia jest duże. Doszedłem więc do wniosku, że nałożę malutką ilość smaru od połowy gwintu, aby pierwsza połowa wkręciła się na tyle głęboko by zapewnić styk, a jednocześnie nie dopuściła do wejścia smaru do komory i utworzenia hot-spota. Nasmarowana połowa z kolei ma w założeniu nie dopuścić wilgoci do części „stykowej” i zapewnić zmniejszenie tarcia choć na połowie powierzchni styku.
Czy moja teoria jest słuszna czy nie, tego nie wiem i pewnie się w najbliższych latach nie dowiem, niemniej tak zrobiłem i koniec. Każdy z was musi podjąć tą decyzję samodzielnie. U mnie wyglądało to tak
9) Świece wykręcamy i wkręcamy naprzemiennie, to znaczy, że wyciągamy starą świecę i od razu wkręcamy nową (ręką, Boże broń od wkręcania od razu grzechotką!). Dzięki temu eliminujemy ryzyko dostania się czegokolwiek do komór spalania. Wkładając świecę staramy się celować tak, by od razu „wpadła do dziury”, nie dotykając elektrodami ścianek. Przed wsadzeniem świecy należy obejrzeć jej wnękę, czy nie ma tam rdzy lub brudu, a ewentualne pozostałe zabrudzenia usunąć. Problemu nie ma w zakresie cylindrów 1-5, natomiast do inspekcji wnęki szóstej proponuję małe lusterko:
10) Wykręcając stare świece KONIECZNIE opiszcie każdą z nich cyfrą odpowiadającą numerowi cylindra z której ją wyjęliście. Późniejsza ocena świec pozwoli wam ustalić, czy warunki pracy we wszystkich cylindrach są identyczne. Jeśli świece pomieszacie, nie będziecie w stanie ustalić który cylinder pracuje źle
11) Po wkręceniu RĘCZNIE wszystkich świec, bierzemy do ręki moje ulubione narzędzie, czyli klucz dynamometryczny. Fabryka zakłada dokręcanie momentem 35-41Nm, ja z racji na użycie malutkiej ilości smaru postanowiłem trzymać się dolnej granicy i ustawiłem dynamometr na 36Nm. Jeśli nie posiadamy dynamometru (co jednak bardzo mocno zalecam, zwłaszcza początkującym) to zasada jest taka, że po wkręceniu ręką świecy do oporu, przekręcamy kluczem o 1/4 obrotu. Konia z rzędem temu kto na szóstym garze lawirując między podszybiem, wiązką, listwą i wężami będzie w stanie określić kiedy jest ta 1/4...
12) Kolejnym naszym krokiem jest założenie listwy. Listwę staramy się dopychać na świece możliwie równo. Wchodzi ręką, bez użycia młotka czy rozpieraka hydraulicznego, więc jak wam nie idzie to zmieńcie jej ułożenie a nie zwiększajcie siły!
13) Gdy listwa jest już wstępnie założona na świece, nakładamy na każdą z czterech śrub odrobinę smaru i zaczynamy dokręcać listwę. Śruby dokręcamy jak w głowicy, stopniowo, po kilka obrotów każda i zmiana. Najlepiej na przemian, np. 1-4-2-3-1 itd. Zapobiega to pęknięciu listwy
14) Gdy listwa dotknie już głowicy, dokręcamy listwe znowuż przy pomocy dynamometru na 29Nm
15) Ostatni nasz krok to dokręcenie mocowania wiązki elektrycznej i umocowanie wiązki opaskami zaciskowymi. Następnie myjemy rączki, wsiadamy do auta i odpalamy, ciesząc się z nowych świec. Pamiętajcie przy tym, że właśnie zmieniliście nieco warunki panujące w cylindrze, do czego auto musi się przyzwyczaić. Pełne zalety wymiany powinniście odczuć po ok. 100km jazdy, gdy komputer dostroi swe ustawienia.
Powodzenia w boju :)
opracował: Mendelmax